Bardzo interesującym przyczynkiem do badań nad codziennością ówczesnych mieszkańców Olsztyna były zamieszczane w prasie doniesienia o rzeczach zagubionych w mieście. Rzeczy takie, dostarczone przez poszczególne komisariaty milicji, obywatele mogli odbierać w wydziale społeczno-administracyjnym. Olsztyniacy najczęściej gubili: buty, teczki, torby, kapelusze, jak również rowery. Znaleziono również i przyniesiono do ratusza zagubione przez kogoś klikadziesiąt
metrów płótna. W sierpniu 1954 roku pojawiło się ogłoszenie: w dziale "Zguby" donoszono, że przy ulicy Limanowskiego znaleziono sukienkę (na dorosła kobietę) z paskiem, w duże, barwne kwiaty. Gubiono lub poszukiwano również pieczątek, zamieszczając ogłoszenia o ich unieważnieniu. W rzeczywistości nie oznaczało to, że ludzie zaczęli gubić wyłącznie dokumenty i pieczątku. Zamieszczenie takiego ogłoszenia warunkowało otrzymanie nowego dokumentu.
Kolejki przed sklepami
Kolejki szybko stały się stałym krajobrazem polskich miasta, w tym Olsztyna. O większych dostawach albo spodziewanych transportach atrakcyjnych towarów na ogół informowano w miejscowej prasie, choć po fakcie, by zminimalizować zamieszanie przed sklepami, bowiem ustawiano się w kolejkach na długo przed ich otwarciem. Mimo to szybko rozchodziły się wieści o dostawach towarów do poszczególnych sklepów spożywczych i przemysłowych. Plotki o przyjęciach
towarów powodowały, że ustawiały się ogromne kolejki, bez względu na porę dnia. Tylko chodząc od sklepu do sklepu w godzinach pracy można było trafić na upragniony towar, nawet tak obecnie powszechny, jak papier toaletowy. Tolerowano więc wychodzenie w czasie godzin pracy do sklepów. Przez lata dostawy artykułów do sklepów kojarzyły się z nieprzebranymi tłumami klientów, awanturami, czasem z bójkami, niemal zawsze z grasującymi kieszonkowcami. Jak wspomina jeden z pierwszych
mieszkańców Olsztyna, potężne kolejki zawsze ustawiały się przed sklepami spółdzielni "Mazur" przy ulicy 1 Maja. Podobnie długie były przed sklepem spożywczym przy ulicy Pieniężnego, obok kina "Polonia" (w lokalu późniejszego baru mlecznego). Sprzedawano tam reglamentowany chleb, a ponieważ dowożony był on bardzo nieregularnie, tworzyły się tam ogromne kolejki - ludzie stali w nich nawet 8 godzin! Nie mniejsze kolejki tworzyły się przed sklepem Państwowych Domów
Towarowych, zlokalizowanym z Domu Towarowym "Dukat", znajdującym się przy ulicy Piłsudskiego.
W związku z kolejkami, tworzyły się absurdalne sytuacje - jedną z nich pokazuje poniższy filmik: